Na wstępie przyznam się , że gdy chcę napisać posta , zawsze mam trudności w rozpoczęciu, bo od czego tu zacząć?.
Może od marzenia mojego syna.
Marzył on o tym, by w pokój swego dziecka wpleść motyw Piotrusia Królika i chyba miał na myśli pokój dla chłopczyka. Okazało się jednak , że urodzi się dziewczynka. Ale o co chodzi? Co, dziewczynka nie może polubić Króliczka?........może i polubi.
Materiały z odpowiednim motywem zostały zamówione, przyleciały z daleka, kolorystyka została zmodyfikowana przez dodanie odrobinę różu i babcia uszyła malutką kołderkę.
Takie kołderki to ja mogłabym szyć w ilościach hurtowych, toż to sama przyjemność.
Łóżeczko to już bardziej złożona historia, malowane do spółki z przyszłym tatą. Zaprojektował on kolorowe szczebelki, przy malowaniu których stracił cierpliwość i babka kończyła malowanie.
Oczywiście Piotruś Królik musiał znaleźć się na łóżeczku, a w ukłonie dla dziewczynki znalazła się też kaczka Hilda Kałużanka. Obrazki miała namalować moja córcia , czyli przyszła ciocia, ale z braku czasu zdążyła namalować czarne kontury. No i ja znowu musiałam dokończyć dzieło. Poczułam się jak przedszkolak , który wypełnia kolorami gotowe malowanki. A że ja uwielbiam malować, a nie mam ku temu okazji, z wypiekami na twarzy , z językiem na brodzie ( a co, babka też człowiek i lubi się cieszyć) malowałam obrazki. Jak wyszły, tak wyszły , rodzinie się podobają .Tak to cała rodzina zaangażowana była w przygotowanie łóżeczka dla Tosi. A teraz można tylko życzyć jej kolorowych snów.